Czy Saint-Saëns przewraca się dziś w grobie? Kompozytor uważał „Karnawał zwierząt” za wygłup. Jednak stał się on jego najpopularniejszym dziełem
Części utworu:
Wstęp i marsz królewski lwa
Kury i koguty
Kułany
Żółwie
Słoń
Kangury
Akwarium
Osobistości z długimi uszami
Kukułka w głębi lasu
Ptaszarnia
Pianiści
Skamieliny
Łabędź
Finał
Długie tournée koncertowe, jakie Camille Saint-Saëns odbył po Niemczech zimą 1885–1886, było wyjątkowo wyczerpujące. Tuż po jego zakończeniu powinien był od razu zasiąść do komponowania kolejnego w swym dorobku potężnego dzieła – zamówionej przez londyńskie stowarzyszenie III Symfonii – ale... nie miał siły. Postanowił trochę odpocząć, a żeby się nie nudzić i przy okazji rozbawić przyjaciół, skomponował na zbliżającego się właśnie „śledzika” muzyczny żarcik, który sam określił mianem „fantazji zoologicznej”. Był to zbiór 14 miniatur na 11 instrumentów (taki zestaw muzyków Saint-Saëns miał akurat pod ręką) w humorystyczny sposób przedstawiających rozmaite zwierzęta (i nie tylko). Uczestników ostatkowej imprezy Karnawał zwierząt rozbawił do łez, podobnie jak i świadków kolejnych prywatnych wykonań utworu. Gdy jednak usiłowano namówić kompozytora na zaprezentowanie dzieła szerszej publiczności, kategorycznie odmówił, twierdząc, że muzyczny „wygłup” zaszkodzi jego reputacji poważnego kompozytora. Pozostał nieugięty aż do śmierci (wyjątek czyniąc jedynie dla Łabędzia) – zgodnie z jego wolą partyturę wydano dopiero rok po jego pogrzebie. Dzieło natychmiast zyskało ogromną popularność i dziś Saint-Saëns znany jest przede wszystkim jako twórca Karnawału zwierząt (sam zaś kompozytor przewraca się w grobie, bo właśnie tego się obawiał).
Suita rozpoczyna się Introdukcją i Królewskim marszem Lwa, następnie prezentują się Kury i kogut, po klawiszach fortepianów mkną w dzikim pędzie Kułany (podobne do koni szybkie zwierzęta azjatyckie), po czym odzywa się Żółw w przeraźliwie wolnej parodii słynnego kankana, za nim człapie kontrabasowy Słoń, skaczą Kangury, złote rybki połyskują w Akwarium, słychać przeraźliwie ryczącą skrzypcowymi zgrzytami Osobistość o długich uszach, klarnet gra w kółko dwa dźwięki, imitując Kukułkę w głębi lasu, kolorowe ptaki trzepocą skrzydłami w Ptaszarni, w końcu przychodzi pora na osobliwe „zwierzęta”, jakimi są początkujący, zacinający się co chwilę na prostych gamach Pianiści. Następnie obserwujemy zwierzęta dawno już umarłe – Skamieliny (najwyraźniej dość wesołe, skoro nucą Kurki trzy i skoczną arię Rossiniego), kontrastuje z nimi Łabędź, głosem wiolonczeli wyśpiewujący swą liryczną pieśń (to jedyny w kompozycji fragment brzmiący naprawdę poważnie). Żywiołowy Finał jest radosnym korowodem, w którym zwierzęta raz jeszcze machają nam na pożegnanie.
Anna Pęcherzewska-Hadrych
Fot. Tony Cairns, Flickr, CC BY