Pierwotnie niespodzianki w partyturze nie było, kompozytor dodał ją, kiedy podczas dyrgowania usłyszał chrapanie dobiegające z pierwszego rzędu widowni
Części utworu:
I Adagio – Vivace assai
II Andante
III Menuetto: Allegro molto
IV Finale: Allegro molto
Pozycja Józefa Haydna w kulturalnym świecie u progu lat dziewięćdziesiątych XVIII wieku była niezwykle wysoka. Wprawdzie wciąż formalnie pozostawał on w służbie Esterházych, jednak po śmierci księcia Mikołaja (1790) nie miał tam wiele do roboty. Antoni Esterházy nie był zainteresowany sztuką; wprawdzie podwyższył Haydnowi i tak wysoką pensję, pozostawił mu jednak wolną rękę co do dalszej kariery. Kompozytor szybko zaczął przebierać w propozycjach. Najciekawsza nadeszła z Londynu – i choć trudna przeprawa morska przez kanał La Manche odstraszała w owych czasach niejednego, a 58-letni artysta nie znał angielskiego, postanowił się tam jednak udać.
Londyn przyjął go entuzjastycznie. Publiczność domagała się nowej muzyki, kolejnych koncertów. Podczas dwóch pobytów w Anglii (1791–1792 i 1794–1795) kompozytor napisał aż dwanaście symfonii. Były to utwory przeznaczone na duży (jak na owe czasy) skład instrumentalny, nowatorskie i niezwykłe. Pośród nich szczególną popularnością cieszy się 94. Symfonia – być może dlatego, że kompozytor pokazuje w niej swoje słynne poczucie humoru. Haydnowi bowiem pisanie znakomitych utworów przychodziło już tak łatwo, że mógł bawić się formą, instrumentacją, harmonią i rytmem, odkształcać znane wzorce, zaskakując i wywołując wesołość, a zarazem otwierać przed muzyką zupełnie nowe perspektywy.
Niemiecki tytuł tej symfonii, który częściej używany jest także w Polsce („Mit dem Paukenschlag”) zdradza (chociaż niedokładnie) ową „niespodziankę” („Surprise” – tak utwór ten ochrzcili słuchacze anglojęzyczni). Druga część utworu, powolne wariacje, zaczynają się przypominającym piosenkę ludową tematem granym piano (cicho), powtarzanym zaś pianissimo (bardzo cicho). Kiedy przygotowani jesteśmy już na spokojne zakończenie melodii, znienacka rozbrzmiewa ostry akord fortissimo (bardzo głośno). Legenda głosi, że pierwotnie niespodzianki w partyturze nie było, a kompozytor dodał ów zaskakujący akcent już dyrygując premierą utworu, kiedy usłyszał chrapanie dobiegające z pierwszego rzędu widowni. Postawił tym samym znużonego muzyką i nadmiarem napojów alkoholowych słuchacza na równe nogi. Sam Haydn, pytany, nie potwierdził tej plotki, wspomniał natomiast, że konkurował w owym czasie o względy publiczności z popularnym w Londynie Ignazem Pleyelem (swoim dawnym uczniem). Pleyel z upodobaniem stosował takie efekty. Jakkolwiek było, także Haydn nie zastosował tego zabiegu po raz pierwszy – podobne rozwiązanie można znaleźć choćby w jego 84. Symfonii.
Londyńskie dzieło Haydna nie zyskałoby jednak tak wielkiej popularności tylko ze względu na dość prosty żart. Poszukiwaczy nowoczesności zaskakiwały zawiłe harmonie w powolnym, niemal romantycznym wstępie (Adagio) do części pierwszej. Zwracał uwagę także Menuet (cz. III), który zupełnie nie przypomina tego francuskiego dworskiego tańca, jest bowiem… laendlerem, austriackim tańcem ludowym. Każdego uważnego słuchacza ucieszą przezabawne dialogi grup instrumentów – najlepiej słyszalne również w Menuecie – oraz wpadające w ucho, pogodne melodie wszystkich części. Ponaddwustuletnia kariera 94. Symfonii potwierdza słowa wypowiedziane przez Haydna w rozmowie ze swoim najzdolniejszym uczniem, Mozartem: „Mój język zrozumiały jest na całym świecie”.
Adam Suprynowicz
Il. Pearson Scott Foresman, Wikimedia Commons, PD