Theremin nie jest podobny do żadnego innego instrumentu muzycznego

Organizatorzy tegorocznego 7. Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Polską” w Warszawie (w dn. 7 – 17 listopada) przypomnieli, że 3 listopada minęła dwudziesta rocznica śmierci Lwa Sergiejewicza Termena, radzieckiego wynalazcy i muzyka, który ok. roku 1919 skonstruował prototyp syntezatora i jeden z pierwszych na świecie instrumentów elektronicznych – termenvox, zwany też thereminem lub eterofonem.
Przygotowano specjalny cykl zatytułowany Elektroniczna odyseja, którego tytuł nawiązywał do filmu dokumentalnego Stevena M. Martina, zrealizowanego w 1994 roku i opowiadającego niezwykłą historię życia wynalazcy, artysty, radzieckiego szpiega w USA, współpracownika KGB, oskarżonego o faszyzm więźnia gułagu. Zachód od lat czterdziestych myślał, że on nie żyje, ale przez przypadek został „odnaleziony” w Moskwie niedługo przed śmiercią. Niezwykłą historię życia Termena – któremu zawdzięczamy nie tylko instrumenty muzyczne, bowiem skonstruował on także m.in. telewizor, systemy podsłuchowe, detektor ruchu, który jest podstawą dzisiejszych urządzeń alarmowych, wysokościomierz magnetyczny, pozwalający pilotom lądować we mgle i wiele innych – przedstawili twórcy spektaklu "Szpieg. Albo człowiek, który słuchał", pokazanego we wrześniu w Warszawie – może ktoś z Was widział? Jeśli nie, to polecam pasjonujący artykuł Danuty Gwizdalanki, zatytułowany Sowiecki Faust:
Tymczasem na festiwalu „Sputnik” można było obejrzeć film dokumentalny Theremin: elektroniczna odyseja, odbył się także koncert Lydii Kavinej, wnuczki kuzyna Lwa Sergiejewicza, znanej wirtuozki gry na termenvoksie, która poprowadziła też warsztaty.
Oto jeden z utworów, które zagrała:
Wbrew pozorom gra na termenvoksie nie jest wcale taka prosta, ponieważ trzeba nieustannie kontrolować uchem wysokość dźwięku, która zmienia się przy najmniejszym ruchu ręki. Oprócz Lydii Kavinej, inną słynną wirtuozką termenvoksu była Clara Rockmore, która rozsławiła ten instrument w XX wieku.
Tu wykonuje Łabędzia Camille’a Saint-Saënsa:
Nagranie jest dość stare, tak też brzmi muzyka klasyczna wykonywana na termenvoksie. W rzeczywistości od mniej więcej dwudziestu lat instrument ten jest bardzo popularny i to na całym świecie. W lipcu tego roku został nawet pobity rekord Guinessa – razem na termenvoksach zagrało w sumie 272 Japończyków i Japonki!
Skąd ta popularność? Lydia Kavina twierdzi, że termenvox powstał zbyt wcześnie: „To były same początki elektryczności, ludzie jeszcze nie wyobrażali sobie, co można zrobić ze swobodnym ruchem dłoni w powietrzu. Dziś jest inaczej: mamy rozmaite sensory ruchu, systemy, które reagują na spojrzenie lub głos, cały szereg elektronicznych urządzeń, które pozwalają ludzkiemu ciału kontrolować efekty dźwiękowe i wizualne. To czyni wynalazek Termena lepiej zrozumiałym dziś niż w czasach, kiedy powstał”.
Lydia Kavina zachęca kompozytorów, by pisali muzykę na termenvox. Oto przykład utworu skomponowanego specjalnie dla niej:
Thermen skonstruował także inne instrumenty, w tym wiolonczelę bezdotykową, która jednak nie dorównuje popularnością termenvoksowi. Tym niemniej w roku 2002 znaleźli się entuzjaści, którzy postanowili zrekonstruować wiolonczelę Termena i wykonać utwór "Ecuatorial" Edgarda Varese’a z 1934 roku w wersji oryginalnej, czyli na dwie wiolonczele Termena, baryton i orkiestrę. Od tamtego czasu pojawiło się kilku innych rekonstruktorów oraz wykonawców.
Tu Wokaliza Rachmaninowa w wersji na fortepian i wiolonczelę Termena. Zwróćcie uwagę, że zamiast pociągać smyczkiem, prawa ręka operuje wajchą, która służy do regulowania głośności dźwięku.
Monika Pasiecznik