Kompozytor polskiego renesansu, twórca 150 czterogłosowych psalmów do przekładu Jana Kochanowskiego.

Mikołaj Gomółka nie był typem kompozytora, który bez reszty poświęcił się muzyce. Wprawdzie już jako chłopiec śpiewał w kapeli króla Zygmunta Augusta, jednak w swoim dorosłym życiu imał się różnych zajęć, czasem nie mających z muzyką nic wspólnego. Po kilkunastu latach służby u króla (1545-1563), najpierw w charakterze śpiewaka, a potem instrumentalisty, powrócił do rodzinnego Sandomierza, gdzie zajmował się sądownictwem, a nawet pełnił funkcję zastępcy wójta miejskiego. Jednak nie porzucił muzyki na stałe — już jako dojrzały mężczyzna ponownie osiadł w Krakowie, gdzie był przez jakiś czas muzykiem biskupa Piotra Myszkowskiego, a potem kanclerza Jana Zamoyskiego. W tym czasie próbował też szczęścia jako przedsiębiorca, poszukując ze wspólnikami złóż górniczych w okolicach Muszyny. Nie wiemy czy poszukiwania uwieńczone zostały sukcesem — sukces i pamięć u potomnych z całą pewnością przyniosło mu natomiast jego jedyne dzieło muzyczne: wydane w oficynie drukarskiej Jana Januszowskiego w Krakowie Melodie na Psałterz polski (1580 r.).
Melodie są w istocie krótkimi, czterogłosowymi utworami, skomponowanymi do tekstów wszystkich 150 psalmów wchodzących w skład psałterza — jednej z ksiąg Starego Testamentu. Psalmy śpiewano już od czasów starożytnych, ale dopiero w renesansie zaczęto je opracowywać wielogłosowo. W czasach Gomółki tego rodzaju utworów powstawało bardzo wiele i to nie tylko do dawnych tekstów łacińskich, lecz również do ich przekładów na inne języki. I tak na przykład autorem psałterza holenderskiego był słynny kompozytor Jacob Clemens non Papa, zaś francuskiego Claude Goudimel. A jak wiadomo „Polacy nie gęsi i swój język mają”, więc w XVI wieku pojawił się też Psałterz polski w przekładzie Jana Kochanowskiego, którego umuzycznienia podjął się Mikołaj Gomółka.
W przedmowie do Melodii na Psałterz polski Gomółka wyjaśnił w krótkim wierszyku cel skomponowania utworów: — Są łacniuchno uczynione, / Prostakom nie zatrudnione / Nie dla Włochów, dla Polaków / Dla naszych prostych domaków — pisał. Miały więc to być utwory nieskomplikowane, przeznaczone dla zwykłych ludzi, czyli owych prostych domaków, którzy — przy odrobinie chęci i umiejętności muzycznych — mogli je zaśpiewać samodzielnie. Podobne cele przyświecały też innym ówczesnym kompozytorom, np. wspomnianemu Jacobowi Clemensowi „nie-papieżowi” (non Papa). Co ciekawe, mimo że Gomółka był katolikiem, a wydanie Psałterza było dotowane przez biskupa Myszkowskiego, utwory te mogły służyć zarówno jego współwyznawcom, jak i zwolennikom reformacji.
Większość z psalmów to rzeczywiście utwory niezbyt trudne. Można do nich zaliczyć Psalm 29. Nieście chwałę, mocarze przypominający uroczysty marsz, czy też Psalm 47. Kleszczmy rękoma wszyscy zgodliwie, który poprzez prosty taneczny rytm oddaje radosny charakter tekstu. Jednym z najsłynniejszych jest Psalm 137. Siedząc po niskich brzegach babilońskiej wody, wyrażający dla odmiany smutek i tęsknotę, odmalowane poprzez niski rejestr głosów na początku utworu (psalm opowiada o niedoli Żydów wygnanych do Babilonii). Psalmy mają więc różny charakter: raz prostszy, raz nieco kunsztowniejszy, wesoły lub poważny, w zależności od treści tekstu. Znajdujemy wśród nich prawdziwe perełki, gdzie Gomółka — wbrew swej deklaracji — stosuje wyrafinowane środki muzyczne. Jedną z nich jest Psalm 45b Serce mi każe śpiewać, gdzie pojawiają się imitacje głosów, niełatwe melodie i śmiałe współbrzmienia. A wszystko w powiązaniu ze słowami: gdy pod koniec utworu pisarz pismo leje również melodia opada coraz to niżej, niczym spływający z pióra atrament. Czyżby prości domacy byli w czasach Gomółki bardziej muzykalni niż współcześni Polacy?
dr hab. Paweł Gancarczyk, prof. IS PAN
Do posłuchania w Kanonie Muzykoteki Szkolnej:
- Do Ciebie, Panie, wzdycha moje serce