Najsłynniejszy włoski kompozytor renesansu, otaczany żywym kultem nieprzerwanie od XVI wieku. Jego utwory uważane są za idealne wcielenie muzyki kościelnej

Giovanni Pierluigi da Palestrina związał całe swe życie z kościołem, choć nie był księdzem i posiadał dość liczną rodzinę. Już jako chłopiec śpiewał podczas nabożeństw, potem był przez jakiś czas organistą w Palestrinie (w mieście, z którego wywodziła się jego rodzina i od którego pochodzi nazwisko kompozytora). Większość życia spędził jednak w Rzymie, gdzie przyjmował posady w najważniejszych wówczas kapelach kościelnych tego miasta.
Utrzymywał bliskie kontakty z kolejnymi papieżami, dla których komponował i śpiewał, a spośród pełnionych funkcji najważniejsze było kierowanie zespołem zwanym Cappella Giulia, działającym w słynnej bazylice św. Piotra (obecnie w Watykanie). To właśnie dla tego zespołu, złożonego z 18 śpiewaków, powstała znaczna część jego dzieł. Oprócz komponowania — jak każdy ówczesny kapelmistrz — prowadził próby chóru, uczył muzyki zatrudnionych w nim chłopców (najwyższymi głosami śpiewali chłopcy, a nie, jak we współczesnych chórach, kobiety), a także zajmował się sprawami administracyjnymi. Aż dziwne, że mając tak liczne obowiązki, pozostawił po sobie tak wiele utworów.
Giovanni Pierluigi da Palestrina, Stabat Mater
Twórczość Palestriny jest rzeczywiście imponująca: trudno zliczyć wszystkie jego kompozycje. Samych cykli mszalnych pozostawił po sobie ponad setkę, a są to przecież dzieła obszerne, złożone z kilku części. Komponował poza tym różne utwory przeznaczone do użytku kościoła katolickiego: motety, lamentacje, magnifikaty, hymny, tworzone na różne okazje i święta. Palestrina doskonale wyczuwał, jakie cechy powinna mieć muzyka religijna: ważne by była wyważona i uduchowiona, utrzymana w ładzie i idealnych proporcjach. W jego dziełach niczego nie jest za dużo, mało miejsca pozostaje na eksperymenty, rzadko pojawiają się zaskakujące rozwiązania. Różnił się pod tym względem od swojego rówieśnika — Orlanda di Lasso, choć przecież również i jemu zdarzało się wyrażać emocje dalekie od kościelnej surowości. W młodości skomponował wiele miłosnych madrygałów, zaś pod koniec życia tworzył madrygały kościelne — utwory o treści religijnej, ale do tekstów włoskich.
Tak zwany kontrapunkt palestrinowski — sztuka tworzenia utworów polifonicznych wedle zasad znanych z jego kompozycji — do dzisiaj jest podstawą kształcenia wielu adeptów muzyki. Palestrina, związany tak silnie z Rzymem, stał się równie nieprzemijający jak miejsce, w którym żył i tworzył.
dr hab. Paweł Gancarczyk, prof. IS PAN
Ciekawostki
Najsłynniejszym utworem Palestriny jest Missa Papae Marcelli, uważana już od XVI wieku za idealne wcielenie muzyki kościoła katolickiego. Z utworem tym związana jest pewna legenda: w czasach, gdy hierarchowie kościoła przeprowadzali jego reformę (sobór trydencki z lat 1545-1563), wysłuchanie tego utworu miało ich rzekomo odwieść od pomysłu usunięcia muzyki wielogłosowej z liturgii. Uważali bowiem, że polifonia kilku głosów uniemożliwia zrozumienie tekstu i odciąga wiernych od modlitwy, mamiąc zmysł słuchu pięknymi melodiami i harmoniami.
Chociaż msza Palestriny w znacznym stopniu zbieżna była z oczekiwaniami srogich hierarchów, to jednak jej powstanie najpewniej nie miało nic wspólnego z soborem. Legenda tego utworu utrzymywała się bardzo długo; mszę tę często publikowano i wykonywano, poddając różnym modyfikacjom i przetworzeniom. Do tego stopnia, że dopiero w XIX wieku zorientowano się, iż Missa Papae Marcelli Palestriny, którą znano od stuleci, nie jest oryginalnym dziełem kompozytora, lecz jego znacznie przetworzoną wersją, powstałą na początku XVII wieku. Dzisiaj wykonujemy już ten właściwy utwór — i nadal zachwyca nas on doskonałą równowagą pomiędzy nabożną modlitwą a zmysłowym pięknem muzyki.
Do posłuchania w Kanonie Muzykoteki Szkolnej: