Dokonał pojednania muzyki współczesnej z różnymi tradycjami muzycznymi przeszłości w nurcie stylistycznym nazywanym neoklasycyzmem. Zyskał ogólnoświatową sławę i popularność, porównywalną z pozycją największych współczesnych celebrytów

Igor Strawiński wzrastał w artystycznej atmosferze rodzinnego domu oraz w specyficznym klimacie kulturowym ówczesnego Petersburga. W szkole był dość kiepskim uczniem i rodzice często korzystali z usług korepetytorów. Choć nie byli zachwyceni zainteresowaniami muzycznymi syna, to jednak od 9 roku życia posyłali go na lekcje fortepianu. Igor miał jednak znacznie większe aspiracje, gdyż postanowił zostać kompozytorem. W oczach ojca marzenia te przekraczały możliwości syna i po cichu liczył, że nic z tego nie będzie. Gdy ojciec zachorował na raka, w 1901 r. Igor wstąpił — zgodnie z jego wolą — na prawo na uniwersytecie. Nie porzucił jednak swych ambicji i po śmierci ojca poświęcił się całkowicie muzyce. W 1904 r. podjął prywatne studia w zakresie kompozycji i orkiestracji u Mikołaja Rimskiego-Korsakowa i przez kolejnych kilka lat doskonalił swe umiejętności.
W 1909 r. Strawiński rozpoczął współpracę z Sergiuszem Diagilewem — impresario tworzącym w Paryżu słynny zespół Baletów Rosyjskich (Ballets Russes). Zaowocowała ona wieloma ważnymi dziełami baletowymi (w pierwszym okresie m.in. Ognisty ptak i Pietruszka), wśród których najsłynniejszym jest Święto wiosny (1913 r.), w którym kompozytor dokonał prawdziwej rewolucji. Po raz pierwszy w historii rytm stał się pierwszoplanowym elementem dzieła muzycznego. Premiera Święta wiosny wywołała niebywały skandal zarówno ze względu na muzykę, jak i śmiałą choreografię Niżyńskiego, a publiczność tak głośno tupała, że tancerze nie słyszeli orkiestry. Jednakże już wtedy wielcy kompozytorzy, jak Claude Debussy i Maurice Ravel właściwie rozpoznali wartość tej kompozycji, a krytyka i słuchacze zrehabilitowali się przy najbliższej okazji. Rok później, po koncertowym wykonaniu Święta, rozentuzjazmowana publiczność wyniosła kompozytora na ramionach na ulice Paryża, a balet wszedł do żelaznego repertuaru arcydzieł muzycznych wszech czasów.
Igor Strawiński, Święto wiosny
Podczas I wojny światowej Strawiński przeniósł się do Szwajcarii, gdzie w 1915 r. zadebiutował jako dyrygent — w Lozannie wystawił Historię żołnierza, balet z narratorem. Po nastaniu pokoju kompozytor powrócił do Francji, w której mieszkał aż do wybuchu II wojny. Wtedy też nastąpiła ważna zmiana w jego twórczości. Diagilew zaproponował Strawińskiemu napisanie baletu na podstawie muzyki XVIII-wiecznego kompozytora Giovanniego Battisty Pergolesiego. Pulcinella okazała się nie tyle rearanżacją oryginału, ile syntezą melodii Pergolesiego z nowoczesnymi środkami własnymi w zakresie harmonii, rytmu i orkiestracji. Strawiński położył w ten sposób podwaliny pod bardzo istotny w wieku XX nurt muzyczny nazwany neoklasycyzmem.
Do jego dzieł z lat 20. i 30. utrzymanych w tym stylu należą m.in.: Symfonie instrumentów dętych (1921 r.), Oktet na instrumenty dęte (1923 r.), opera-oratorium Król Edyp (1927 r.), Concerto in D na skrzypce i orkiestrę (1931 r.) i Dumbarton Oaks Concerto na orkiestrę kameralną (1938 r.). Szczególną pozycję zajmuje wśród nich Symfonia psalmów (1930 r.), która jest świadectwem religijnego nawrócenia kompozytora (po śmierci przyjaciela — Diagilewa), porównywanym do najpiękniejszych utworów religijnych Jana Sebastiana Bacha i Wolfganga Amadeusza Mozarta.
Kolejnym punktem zwrotnym w życiu i twórczości Strawińskiego były lata 1938-39. Z jednej strony wszystko świetnie się układało: miał liczne zamówienia i zaproszono go do USA na wykłady. Z drugiej strony jednak był to mroczny czas — kompozytor przeżył wielką osobistą tragedię, gdy w ciągu 7 miesięcy zmarły jego córka Ludmiła, żona Katia i matka. Ze względów politycznych zdecydował się też na emigrację z Europy i w 1939 r. przybył do USA, gdzie osiedlił się w Los Angeles.
Rozpoczął się wówczas najlepszy okres w życiu Strawińskiego: osiągnął szczęście w życiu prywatnym (ponownie się ożenił) i niebywały sukces zawodowy. Pierwsze ważne dzieło skomponowane w USA to Symfonia w trzech częściach (1945 r.). W latach 40. pisał też wiele utworów o lżejszym charakterze, inspirowanych muzyką jazzową. Najsłynniejsze z nich to Ebony Concerto, koncert na jazz band i klarnet, napisany dla zespołu Woody’ego Hermana. W 1951 roku skomponował swe ostatnie wielkie dzieło neoklasyczne — operę The Rake’s Progress (Żywot rozpustnika, 1951 r.).
W 1948 r. Strawiński zaprzyjaźnił się z Robertem Craftem, młodym dyrygentem, który był fanatycznym wielbicielem kompozytora. To za jego pośrednictwem poznał muzykę dwunastotonową (dodekafonię) Arnolda Schönberga, Albana Berga i Antona Weberna, która zafascynowała go swą logiką i obiektywizmem. W wieku 70 lat znów zmienił swój język muzyczny. Dodekafonię — podobnie jak wcześniej dziedzictwo przeszłości — uczynił integralnym elementem własnego stylu, czym zadziwił cały świat. Świadectwem tej przemiany są dzieła takie, jak m.in. balet Agon (1957 r.), Movements na fortepian i orkiestrę (1960 r.), kantata A Sermon, a Narrative and a Player na głosy, chór i orkiestrę (1961 r.) oraz biblijna alegoria The Flood (Potop, 1962 r.).
W 1963 r. Strawiński po raz pierwszy od 48 lat odwiedził swą ojczyznę (ZSRR), gdzie prezentował na koncertach własne utwory i spotykał się z przyjaciółmi z młodości. Pod koniec życia tempo jego pracy twórczej osłabło, gdyż znacznie podupadł na zdrowiu. Pisał wówczas głównie utwory religijne, jak np. Requiem Canticles (1966 r.). W 1967 r. po raz ostatni pokazał się publicznie. Dwa lata później przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie zmarł na zawał serca. Został pochowany na wyspie San Michele w Wenecji, nieopodal grobu Diagilewa.
dr hab. Iwona Lindstedt
Ciekawostki
Ameryka pokochała Strawińskiego „od pierwszego wejrzenia”. Już z pierwszej wizyty w tym kraju w 1925 r. powrócił do Europy z ekwiwalentem dzisiejszych pół miliona dolarów (25 000 $). Za samą Symfonię psalmów dostał 6000 dolarów (dziś to około 125 000 $).
Święto wiosny jest jednym z najpopularniejszych i najczęściej wystawianych baletów wszech czasów. Rekonstruuje się do dziś oryginalną choreografię Wacława Niżyńskiego, a legendarną jego interpretację przedstawił w 1959 r. Maurice Béjart.
W prywatnym życiu Strawiński lubił chodzić do kina, słuchać płyt (pod koniec szczególnie nagrań późnych kwartetów Ludwiga van Beethovena). Grał też z żoną w chińczyka i scrabble.