Rubato, czyli wprowadzanie swobodnych przyspieszeń i zwolnień tempa w utworze
Termin rubato pochodzi od rubare: kraść. Ale nie jak Arsene Lupin, tylko dla siebie, choć z klasą i wdziękiem, tylko jak Robin Hood: co zabrał jednemu, oddał innym
Tak właśnie postrzegane jest rubato: skraca się pewne nuty („kradnie” im czas trwania), a inne wydłuża (oddaje się im tyle czasu, ile się zabrało innym nutom). Zasadniczo rubato powinno się wyrównać w ramach taktu, ale nie jest rzadkie rubato w obrębie frazy.
Dawniej rubato oznaczało pewną swobodę rytmicznego kształtowania melodii względem akompaniamentu: akompaniament – w czasach baroku basso continuo – wybijał rytm niewzruszony, niczym współczesny perkusista, podczas gdy solista swobodnie brał i oddawał czas, spotykając się z basem tylko na początku każdego taktu (a także w węzłowych punktach harmonicznych przy modulacjach). Tak postrzegał rubato jeszcze Mozart, gdy pisał do ojca: „tutaj wszyscy są zdziwieni moim sposobem gry. Jak prawa ręka gra choć odrobinę rubato, lewa nic o tym nie wie”. Jeszcze bardziej zdumiewające jest, że Fryderyk Chopin, który słynął z gry rubato, wykonywał je dokładnie tak, jak Mozart: lewa ręka była nieporuszona, to prawa miała swobodę. Dzisiejsze „rubato chopinowskie” jest zupełnie inne od tego dawnego ideału: obie ręce zwalniają i przyspieszają synchronicznie. Podobnie jest w orkiestrze i muzyce kameralnej. Nasz gust się zmienił.